czwartek, 19 lutego 2015

press is for dumb people.

I am so stupid, I forgot to take my laptop charger from he dorm room with me back home. I'm now stuck till Feb 25th with my laptop fully charged but not using it just in case I will need it much more. I used it just to edit those photos. I use my sister's laptop for just a casual "Surf the Internet" time. The perks of being stressed and unorganized. But that's not the topic you can see in the title. I have recently read an article on daily mail I think about well-known youtube star as they called her - Zoe Sugg. As you may or may not know, I'm really into youtube stuff and I'm basically addicted to that platform. Anyways. They literally put pictures of her house and wrote shit about her. I mean, maybe it's true, maybe it's not, but who really cares? They basically gave the whole world her (and Alfie's) adress. Private adress. Who does such things?! That's immature, rude, ridiculous and I can't just deal with that. It's worth saying that she has about 7 million people subscribed to her channel. And no security. Why would anybody do that?


Jestem taka głupia, zapomniałam zabrać mojej ładowarki do laptopa z akademika do domu. Teraz utknęłam do 25 lutego z laptopem naładowanym do pełna, ale nie używam go w razie, gdybym bardziej go potrzebowała. Użyłam go, żeby zedytować te zdjęcia. Używam komputera mojej siostry do zwykłego przeglądania internetu. Zalety bycia zestresowanym i niezorganizowanym. Ale to nie jest tematem, który możecie zauważyć w tytule. Ostatnio przeczytałam artykuł na daily mail chyba, o znanej gwieździe youtube - Zoe Sugg. Jak wiecie, lub nie, ja uwielbiam youtube i praktycznie jestem uzależniona od tej platformy społecznościowej. Nieważne. Oni dosłownie wrzucili zdjęcia jej nowego domu i napisali gówna o niej. Mam na myśli to, że czy to prawda czy nie, kogo to obchodzi? Oni praktycznie dali całemu światu jej (i Alfie'go) adres. Prywatny adres. Kto robi coś takiego? To niedojrzałe, niegrzeczne i niedorzeczne i ja nie mogę tak po prostu pogodzić się z tym. Warto powiedzieć, że ona ma 7 milionów ludzi zasubskrybowanych na jej kanale. I żadnej ochrony. Dlaczego ktokolwiek zrobiłby coś takiego?


We all know that media and press can do really bad things with people's life. But the truth is that if no one bought it, they would stop it. They would bankrupt and be just out of the game. But people DO buy that shit, DO read it and DO believe it. They take it seriously and - let's be honest - most of them will do anything to get to their favourite celebrity. I'm not considering Zoe as a celebrity. BUT! there's a but (lol), I don't consider ANY person as a celebrity. They are just people that had a bit of luck and did hell of a lot of hard work to success and to be where they are now. No. I don't freak out when someone I adore and love and that is in public opinion a "celebrity" retweet/favourite me. I don't even like the concept of taking picture with "celebrities" but that's a thing I can suck up and would probably do. But I definitely can not suck the rudeness up. Because that's the only word that describes the press politics.


Wszyscy wiemy, że media i praca potrafią zrobić złe rzeczy z życiem ludzi. Ale prawda jest taka, że gdyby ludzie tego nie kupowali, to oni by przestali. Zbankrutowali by i byli by wyłączeni z gry. Ale ludzie kupują to gówno, czytają i wierzą w to. Biorą to na serio i - bądźmy szczerzy - większość z nich zrobi wszystko, żeby dostać się do swoich ulubionych celebrytów. Nie uważam Zoe za celebrytkę. ALE! Jest ale, ja nie uważam nikogo za celebrytę. Oni są po prostu ludźmi, którzy mieli trochę szczęścia i odwalili kawał ciężkiej roboty, żeby odnieść sukces, jaki im się udało osiągnąć i być, gdzie teraz są. Nie. Nie świruję, kiedy ktoś kogo adoruję i uwielbiam i w opinii publicznej jest on "celebrytą" zretweetuje/polubi mój tweet. Ja nie lubię nawet koncepcji robienia sobie zdjęć z "celebrytą", ale to jest coś co mogę przełknąć i prawdopodobnie zrobiłabym też. Ale zdecydowanie nie mogę przełknąć niegrzeczności. Bo to jest jedno słowo, które określa politykę prasy.


The main point here is - if nobody read shit, nobody would write shit. But people do. People want action and they need to have something to moan about. And they will stalk them and I feel really sorry for them, because at the end of the day - THEY ARE JUST HUMANS, like we are. So have some respect for their privacy. I'm pissed of, oh so pissed of. See you soon.


Główną myślą jest tu - jeśli nikt nie czytałby tego gówna, nikt by go nie czytał. Ale ludzie to robią. Ludzie chcą sensacji i potrzebują mieć coś, do narzekania na ten temat. I będą ich śledzić i mnie już jest przykro za nich, bo ostatecznie - ONI SĄ TYLKO LUDŹMI, tak jak my. Więc miejmy trochę szacunku do ich prywatności. Jestem wkurzona, och jestem tak wkurzona. Do zobaczenia.


Alex Aiono - a propos youtube <3

piątek, 6 lutego 2015

what does your heart desire?


I'm the laziest person ever. It comes to the point where I don't even want to leave my house and I just can't be bothered to go anywhere just for the entertainment. The other thing is that I don't have friends in this little town where I live. Anyway. Since I'm home for a while (I will go back to Thorn on Wednesday for two more exams - hopefully last ones) I am in duty of walking my little dog. So yesterday morning I took her to the woods and it was so wonderful. There was a lot of snow and the sun was just breaking through the clouds, all those rays jumping among the trees. It was absolutely beautiful. The thing is I didn't take my camera with me and I was mad at myself for that. I promised myself that if there's gonna be freezing cold and even a bit of snow left I will go back tomorow (which is today) and bring my camera with me. So I did that and I have no regrets. My doggie loves running in snow, she goes mental whenever she sees a little bit of it on the ground and runs around. I just need to spin around so I don't fall because of her lead. The forest is always a good idea for a walk. Especially in that weather. Perfect. I got to think through some things and it made me feel really calm and kind of fresh. I love that.


Jestem najleniwszym człowiekiem na świecie. Dochodzi do tego, że nie chcę wychodzić nawet z domu i nie mam ochoty wychodzić gdziekolwiek w poszukiwaniu rozrywki. Inna sprawa, to, że nie mam tu żadnych przyjaciół w małym mieście, w którym mieszkam. Nieważne. Skoro jestem w domu na trochę (wracam do Torunia w środę na dwa egzaminy - mam nadzieję, że ostatnie), wyprowadzam na spacery mojego psa. Więc wczoraj rano zabrałam ją do lasu i to było przepiękne. Było mnóstwo śniegu i słońce przełamujące się przez chmury, wszystkie te promienie słońca skaczące pomiędzy drzewami. To było absolutnie pięknie. Niestety nie wzięłam swojego aparatu i byłam na siebie zła. Obiecałam sobie, że wrócę tam jutro (czyli dzisiaj) i wezmę aparat ze sobą. Więc tak zrobiłam i nie żałuję. Moja psina biegała w śniegu. Staje się szalona, kiedy tylko widzi trochę śniegu na ziemi i biega wkoło. Ja muszę tylko obracać się, żeby nie upaść z powodu jej smyczy. Las jest zawsze jest dobrym pomysłem na spacer. Zwłaszcza w takiej pogodzie. Idealnie. Przemyślałam sobie kilka rzeczy i sprawiło to, że poczułam się bardzo spokojna i w jakiś sposób "świeża". Kocham to uczucie.


I was thinking about following your dreams. It's kind of weird for me to talk about it as I don't take my own advices (who actually does). But I came to the conclusion. If your heart hurts everytime something bad happens and expends when you're really really happy then your heart is where your true feelings hide. And if your heart is where you keep your feelings, that's where you have your desires. So if you wanna follow your dreams you need to listen to your heart, it's gonna guide you the best way possible. But what about your mind you may ask. Well. Your mind is there to keep your heart sane and not let it go too crazy. It basically completes your heart. I was thinking about that idea and my thoughts went straight to what my heart wants and what my heart desires and... It looks so simple to just say "just follow your heart", but I genuinely think that it is simple to do too...? The solution to that is two words. Baby Steps. Rome wasn't built in one day. You won't become who you want to be in one day. Sorry if that's what you thought, but that's the sad truth. And I say sad, because I've been thinking that it's been that way for the longest time. But now I realise it's not and I had to rethink everything I wanted in my life. Take your time, be passionate, be brave and most importantly - be strong as it's gonna take a while to get to your destination. Fingers crossed for both you and me.


Myślałam o spełnianiu marzeń. To trochę dziwne jak na mnie, że o tym mówię, bo nie biorę sobie własnych rad do siebie (kto w ogóle to robi). Ale doszłam do wniosku. Jeśli twoje serce cierpi za każdym razem, gdy stanie się coś złego i rośnie, jeśli jesteś naprawdę, naprawdę szczęśliwy, to twoje serce jest miejscem, w którym chowasz swoje szczere uczucia. I skoro twoje serce jest miejscem, w którym trzymasz uczucia, to tam masz też swoje pragnienia. Więc jeśli chcesz podążać za swoimi marzeniami, musisz słuchać swojego serca. Ono poprowadzi cię swoją najlepszą ścieżką. Ale teraz możesz zapytać co z twoim rozumem. Cóż. Twój rozum jest po to, by trzymać twoje serce przy zdrowych zmysłach i nie pozwolić mu oszaleć. W zasadzie uzupełnia twoje serce. Myślałam o tym i moje myśli pobiegły prosto w stronę tego, co chce moje serce i jakie moje serce ma pragnienia i... To wygląda tak prosto powiedzieć "po prostu słuchaj serca", ale ja naprawdę myślę, że to proste do zrobienia...? Rozwiązaniem są dwa słowa. Małe kroczki. Nie od razu Rzym zbudowano. Nie zostaniesz kim chcesz w jeden dzień. Przepraszam, jeśli tak myślisz, ale taka jest smutna prawda. I mówię smutna, bo sama tak myślałam i było tak przez najdłuższy czas. Ale teraz zdałam sobie sprawę z tego, że tak nie będzie i musiałam jeszcze raz przemyśleć wszystko, czego w życiu chciałam. Nie spiesz się, bądź pasjonatem, bądź odważny i najważniejsze - bądź silny, bo to trochę potrwa zanim dojdziesz do swojego celu. Trzymam kciuki za nas obu.


For this night I was having a lot of troubles to pick just one song, because I have so many cards open in my browser now and I play them one by one. I decided to save my very special one and not share it with anyone for a while so that I could enjoy it for myself till everybody finds out and destroys it for me (as it always is, that sucks soooo bad). Here I'm giving you beautiful song by The 1975. It's really calming although it has quite powerful lyrics. I'm loving posting here more often. I should get out of my house and picture the nature more often so I have things to post and write about. I need to work on that one. See you soon - hopefully sooner that later, lol. Bye!


Na dzisiejszą noc miałam problem wybrać piosenkę, bo mam mnóstwo muzycznych kart otwartych w mojej przeglądarce i puszczam je jedna po drugiej. Zdecydowałam zachować dla siebie pewną specjalną dla mnie piosenkę i przez jakiś czas się nią z nikim nie dzielić, żebym mogła się nią nacieszyć sama, dopóki o niej się nie dowiedzą i mi ją zniszczą (to jest to, co mnie wkurza najbardziej). Tu daję wam piękną piosenkę wykonywaną przez The 1975. Jest naprawdę uspokajająca mimo swojego silnego tekstu. Uwielbiam pisanie tu częściej. Powinnam wychodzić z domu i robić zdjęcia w naturze częściej, żebym miała o czym pisać i co tu wstawiać. Muszę nad tym popracować. Do zobaczenia niedługo - mam nadzieję, że prędzej niż później, lol. Pa!

środa, 4 lutego 2015

Just an update. It's gonna be better.

Hello. So today I'm obviously not gonna make any excuses for why I haven't written a post for so long as I'm doing this whole blogging thing for myself and the only person that truly knows why I haven't been updating this page is me. Also nobody's even reading this which is quite comforting for me, because I can literally write shit here and it's gonna be just for me. That's a magical thing of being unrecognizable even on the Internet side of the world. Today's photos are showing the lovely part of exam session. Basically lots of caffeine, notes, drawings, pens, colours and music. Yes. Music is the most important part of the whole chaos that I'm creating around myself while studying. That's a topic I could go on and on as I'm really emotional person and I can go through every single emotion within one day.


Hej. Dzisiaj oczywiście nie będę robić wymówek odnośnie tego, dlaczego nie pisałam posta tak długi czas, ponieważ prowadzę bloga dla siebie i jedyną osobą, która tak naprawdę wie, dlaczego mnie tu nie było jestem ja. Nikt i tak nie czyta, co jest dla mnie dość pocieszające, bo mogę napisać sobie dosłownie kupę gówna a i tak to będzie tylko dla mnie. Rzecz magiczna jeśli chodzi o nierozpoznawalność nawet w internetowej części świata. Dzisiejsze zdjęcia pokazują ukochaną część sesji egzaminacyjnej. W zasadzie masa kofeiny, notatek, rysunków, długopisów, kolorów i muzyki. Tak. Muzyka to najważniejsza część tego całego chaosu, który tworzę wokół siebie kiedy się uczę. To jest temat, na który mogłabym pisać i pisać, bo jestem bardzo emocjonalną osobą i mogę przejść przez każdą możliwą emocję w ciągu jednego dnia


Now when I have a bunch of time in my hands I think I'm gonna catch up on my tv shows. I don't feel the need to update any more. I have boring life. But I have so many things planned to change it and I can't wait for this exam session to end so I can finally do things I want and need and all of that stuff. Also I can't wait to document those things on my blog. So fingers crossed I will go through exams smoothly and will be able to focus on more important things for me (hah, sorry not sorry for that, mum - you know). MAYBE. Just maybe will I have a blogpost in the next two days. MAYBE.


Teraz, kiedy mam trochę czasu w swoich rękach, myślę, że nadrobię moje seriale. Nie czuję potrzeby update'owania więcej. Mam nudne życie. Ale mam też wiele rzeczy zaplanowanych, żeby to zmienić i nie mogę się doczekać, kiedy ta sesja egzaminacyjna się skończy, żebym mogła w końcu zabrać się za rzeczy, które chcę i potrzebuję i takie tam. Także! Nie mogę się doczekać, żeby dokumentować to wszystko na moim blogu. Trzymam kciuki, żebym przeszła przez egzaminy dość lekko i będę w stanie skupić się na ważniejszych rzeczach dla mnie (hah, przykro mi wcale nie, mamo - wiesz). MOŻE. Tylko może będę miała nowy post w ciągu następnych dwóch dni. MOŻE.


Today's song is gonna be so fun and happy. My dad actually found it today and I'm so in love with the song and the band itself. It puts me in really good mood for this evening. See you soon, me.


Dzisiejsza piosenka będzie zabawowa i wesoła. Mój tata ją znalazł dzisiaj i jestem zakochana w piosence i w samym zespole. Wprowadza mnie w dobry nastrój na ten wieczór. Do zobaczenia, ja.

środa, 14 stycznia 2015

Exams, tests, notes...

Hi people. So as you may or may not know, it's hard to concentrate on things when you
have stuff sitting casually on the back of your mind. You get stressed and don't really
know how to deal with that. Yeah, that's basically me in the last two weeks. And I have
a feeling that it's gonna stay this way until my semester break, which means I'm gonna
be stressed basically till 13th Feb, which makes me worried because when I'm stressed
I loose hair and by the time I'm done with my exams I'm gonna be bald. And worrying
about it only makes it worse. I guess there's no cure for me, haha. But as far as exams
go, revisions come and we all know we have to be honest and admit that we always
procrastinate with that. And that's exactly what I did this semester even though I
promised myself I won't. But I did. And now it's time to do some studying, so I thought
I might as well share my knowledge on how I do my revising and studying and... You know,
all of that stuff. So let's begin our educational journey, shall we?

Yes, I did just posted a photo of weird clouds because a) it was like that when I was taking photos for this post and b) I needed to fill the gap between English and Polish version. Don't judge me. Or do. I don't care. :D
Tak, dodałam właśnie zdjęcie dziwnych chmur, bo a) były takie, kiedy robiłam zdjęcia do tego posta i b) potrzebowałam czymś wypełnić dziurę między angielską a polską wersją. Nie oceniaj mnie. Albo oceniaj. Nie obchodzi mnie to. :D
Hej, ludzie. Więc jeśli wiecie, albo i nie wiecie, ciężko jest skoncentrować się na
innych rzeczach, kiedy masz coś od niechcenia siedzącego z tyłu twojej głowy. Stresujesz
się i nie bardzo wiesz, jak sobie z tym poradzić. Ta, to właściwie ja w ostatnich dwóch
tygodniach. I mam wrażenie, że tak zostanie do mojej przerwy międzysemestralnej, co
oznacza, że będę w stresie do 13 lutego, co martwi mnie jeszcze bardziej, bo kiedy
się stresuję wypadają mi włosy i do czasu, kiedy skończą się egzaminy będę łysa. A
martwienie się o to tylko pogarsza sprawę. Chyba nie ma dla mnie lekarstwa, haha. Ale
w miarę zbliżających się egzaminów, zbliżają się też powtórki materiału i bądźmy już
szczerzy i przyznajmy, że zawsze odkładamy to na ostatni moment. I to jest dokładnie to,
co ja zrobiłam w tym semestrze, choć obiecałam sobie, że tego nie zrobię. Ale zrobiłam.
I teraz jest czas, żeby się trochę wreszcie pouczyć, więc pomyślałam, że równie dobrze
mogę podzielić się moją wiedzą na temat powtarzania i nauki, którą ja wykorzystuję.
Więc zacznijmy naszą edukacyjną podróż, możemy?

First things first, get comfy. Change your clothes. You don't want to be sitting in
uncomfortable, cute but tight clothes. Go crazy, nobody's watching, it's just you in your
room and you're about to study. You are probably uncomfortable enough with the
thought that you have to revise and clothes that just keep you tight will just drive
you crazy even more. So pick your best PJs or just some short and oversized t-shirt
and chill. Make some tea. Bring a snack so you don't make excauses for taking too
many breaks from your revision session. Make yourself as cozy as you can, it's gonna
benefit you and your brain. That's from experience, just trust me on this one.


Przede wszystkim, wygoda! Zmień ciuchy. Nie chcesz siedzieć w niekomfortowych,
uroczych, ale ciasnych rzeczach. Zaszalej, nikt nie patrzy, jesteś tylko ty w twoim pokoju
i zamierzasz się uczyć. Prawdopodobnie jest ci już wystarczająco niewygodnie z myślą,
że musisz powtarzać i ciuchy, które trzymają cię za mocno będą wkurzały cię jeszcze
bardziej. Więc wybierz swoją ulubioną piżamę, albo szorty i szeroką koszulkę i wyluzuj.
Zrób sobie herbatę. Zabierz przekąskę, żeby nie było wymówek do robienia sobie co
chwilę przerwy od twojej sesji naukowej. Zrób sobie tak wygodnie, jak tylko możesz, to
będzie wpływało korzystnie na ciebie i twój mózg. To z doświadczenia, zaufaj mi.


Next most important thing is to make a plan. You wanna learn things that are more
important/happen to be tested earlier first. So get a piece of paper and write down
all the dates that you have your exams on and pick what you have to learn first. This is
gonna make your revising so much easier. Also, don't go full on. If you are having really
hard times to pull yourself together and sit with your books, I got a really good tip. Do
it in interwals. Study for 10 minuts and take 5 minut break. Study for 20, break for 5,
study for 30 break for 5. Set yourself a reward. In that break you can go grab something
to eat or watch a youtube video (that's my favourite). Don't spend 3 hours in a row
studying because it will drive you insane, I promise. A really great tip is to actually
learning the worst and hardest stuff first. That way you are done with them quicker and
when you don't have much energy left you can just read the easier parts.


Następną najważniejszą rzeczą jest stworzenie planu. Chcesz nauczyć się rzeczy, które są
najważniejsze/będą sprawdzane wcześniej najpierw. Weź kartkę i napisz wszystkie daty,
w których masz swoje egzaminy. Wybierz, do których musisz przygotować się najpierw.
To o wiele bardziej ułatwi ci pracę nad powtórkami materiału. Nie idź na całość. Jeśli
ciężko ci wziąć się w garść i usiąść z książką, mam dobrą radę. Rób to w interwałach. Ucz
się przez 10 minut, zrób przerwę na 5 minut, nauka przez 20, przerwa przez 5, nauka
przez 30, przerwa przez 5. Ustal sobie nagrody. W przerwie możesz iść po coś do
jedzenia, albo obejrzeć filmik na youtube (moje ulubione). Nie spędzaj 3 godzin ucząc
się, bo to doprowadzi cię do szału, przysięgam. Bardzo dobrą radą jest też rzeczywiście
uczyć się najpierw najgorszych i najtrudniejszych rzeczy. W ten sposób będziesz mieć je z
głowy szybciej i kiedy nie będziesz mieć już siły, możesz po prostu poczytać te łatwiejsze.



Now if it's about your notes which you use to study. I - as you can see on a pictures - take
mines really seriously. I go crazy with colours. Basically I'm a visual learner so I learn a lot
by seeing things. To be honest, I'm more of a kinesthetic person, but you can't really do
much about that when all you have to learn is pure theory. Unless you can, then go
for it. I usually try to involve all of my senses. I write my notes with colours and highlights
and this way I can easily visualise it when I write a test. What you can do and what I have
been using a lot lately is to study out loud. If you add your colourful notes you use both
your sight and hearing senses and your brain remembers things so much easier. Besides
all those flashcards - that are also amazing - you can also draw things like I did above.
I draw an apple and a pear when I wrote "people's health". You connect one to another
and voila! And if we are into connection you can also think of a story that involves the
drawing and the thing you need to learn. That stimulates your imagination. The funnier
the better, just don't laugh out loud when you remember it in class. That's gonna be
so uncomfortable and a teacher may throw you out of class. I warned you! What I also
do is I rewrite things a lot and if there's something I really can't understand I just
search it up on youtube. See? Youtube is just one good thing. I love it.

Teraz jeśli chodzi o notatki, z których się uczysz. Ja - jak możesz zobaczyć na zdjęciach
- biorę swoje na poważnie. Szaleję z kolorami. Przede wszystkim jestem wzrokowcem,
więc uczę się wiele z tego, co widzę. Szczerze mówiąc, jestem bardziej kinestetykiem,
ale niewiele można zrobić, jeśli wszystko, czego się uczysz to czysta teoria. Chyba, że
możesz, to zrób to. Ja zazwyczaj angażuję wszystkie swoje zmysły. Piszę notatki kolorami
i zakreślaczami i przez to bez problemu mogę zwizualizować je sobie, kiedy piszę test.
To co możesz zrobić i używałam tego często ostatnio, to uczyć się na głos. Jeśli dodasz
swoje kolorowe notatki, używasz i wzroku i słuchu i twój mózg zapamiętuje to, czego
się uczysz znacznie łatwiej. Poza wszystkimi karteczkami - które są też bardzo dobre -
możesz rysować, jak zrobiłam wyżej. Narysowałam jabłko i gruszkę przy "zdrowiu ludzi".
Łączysz jedno z drugim i voila! I jeśli już jesteśmy przy połączeniach, możesz też ułożyć
historyjkę, która zawiera i obrazek i to, czego akurat musisz się nauczyć. To stymuluje
twoją wyobraźnię. Im zabawniejsze tym lepiej, ale nie śmiej się na głos na egzaminie.
To będzie niekomfortowe i nauczyciel może wyrzucić cię z klasy. Ostrzegłam cię! Co
jeszcze robię, to przepisywanie notatek. Jeśli jest coś czego nie rozumiem, to szukam
tego na youtube. Widzisz? Youtube to bardzo dobra rzecz. Kocham to.



I'm gonna leave you with this old but amazing song of the band I absolutely loved a few
years ago and I think I haven't gotten over them. Oh, well. I think I should write something
about guilty pleasures. I also consider doing some kind of tag? We'll see. See you soon!

Zostawiam cię z tą starą, ale wspaniałą piosenką zespołu, który kochałam kilka lat temu
i myślę, że jeszcze mi nie przeszło. Och, cóż. Myślę, że powinnam napisać coś na temat
"guilty pleasures". Rozważam też zrobienie jakiegoś tagu. Zobaczymy. Do zobaczenia!

czwartek, 1 stycznia 2015

2014. I mean... 2015!

First of all - what the hell? 2015? I mean... It was 2003 like two years ago, right? Oh my
God, time just goes by too fast. Second of all, I tried to upload this post on 1st Jan, but
I guess I didn't do it. My clock is showing 1:18 am at the moment, but hey, I tried! I don't
really know how to sum up last year. I think I said some things in my last post, so I'm not
gonna repeat just in case, haha! Yesterday (technically the day before yesterday - I mean
New Years Eve) my mom informed me about 3 deaths. Three. Yes. In one day. Yes, all of
them happened 31st Dec 2014. Two of them was from illnesses and one was suicide. Just
tell me now, could the past year be more depressing? Well, at least we had snow, yeah?


Przede wszystkim - o co chodzi? 2015? Chodzi mi... Był 2003 jakieś dwa lata temu,
prawda? O mój Boże, czas leci za szybko. Po drugie, próbowałam załadować tego posta
1 stycznia, ale chyba mi się nie udało. Mój zegarek pokazuje teraz 1:18 rano, ale hej,
próbowałam! Nie wiem za bardzo jak podsumować ten poprzedni rok. Wydaje mi się, że
powiedziałam co nieco na ten temat w poprzednim poście, więc w razie czego nie będę
się powtarzać. Wczoraj (właściwie przedwczoraj - chodzi mi o Sylwestra) moja mama
poinformowała mnie o 3 zgonach. Trzech. Tak, jednego dnia. Tak, wszystkie "przypadły"
na 31 grudnia 2014 r. Dwa z nich były z powodu chorób, jeden samobójczy. Powiedzcie mi
teraz, czy poprzedni rok nie mógł być bardziej depresyjny? Cóż, przynajmniej mieliśmy
śnieg, nie?


My New Years Eve I spent at home with my parents. Surprise, surprised, I didn't party.
I am so not a party person, I hate being surrounded with people I don't like/know. So I
stayed home and I can't say I regret. I loved hearing all of my favourite artists singing on
stage in biggest cities of Poland. All in the same day. They were absolutely amazing, I
loved every second of LemON's performance especially. Also the thing that Ewa Farna
actually sung "I will always love you" when they announced it was New Year... Melted.
Just melted. I remember when she was a kido and won a singing competition on tv. I grew
up to her songs and I can proudly say she was my first idol, inspiration and someone to
look up to. She's just 2 years older, but it doesn't matter cause she sings like she's been
doing it for 30 years. I'm not ashamed for a second for liking her. She was the first artist
I consciously picked for being my music love and inspiration. No regrets. Also woman
crush since then and forever haha. Enough. I hope 2015 will be much better for me and
many other people. I'm officially gonna do my best to make my biggest dreams come true
this year and most importantly I'm gonna do absolutely everything that I need to do to
be a happy person. I'm gonna try and achieve. It's not just a resolution. It's a statement.
Here's to 2015. Better, happier, brighter.


Mój Sylwester spędziłam w domu z rodzicami. Niespodzianka, niespodzianka, nie
imprezowałam. Zdecydowanie nie jestem imprezowiczką. Nienawidzę być otoczona
ludźmi, których nie lubię/znam. Więc zostałam w domu i nie mogę powiedzieć, że żałuję.
Kochałam słyszeć wszystkich moich ukochanych artystów śpiewających na scenach
największych polskich miast. Wszystkich tego samego dnia. Byli absolutnie cudowni,
kochałam każdą sekundę występu LemONa szczególnie. Także to, że Ewa Farna
zaśpiewała "I will always love you" kiedy tylko oznajmili, że mamy Nowy Rok... Roztopiona
po prostu. Roztopiona. Pamiętam, kiedy była dzieciakiem i wygrała program muzyczny w
tv. Dorastałam do jej piosenek i mogę dumnie powiedzieć, że była moją pierwszą idolką,
inspiracją i kimś, z kogo brałam przykład. Jest ode mnie 2 lata starsza, ale to nie ma
znaczenia, bo śpiewa jakby robiła to od 30 lat. Nie wstydzę się nawet na sekundę za to,
że ją lubię. To właśnie ona była pierwszą artystką, którą świadomie wybrałam na pierwszą
muzyczną miłość i inspirację. Nie żałuję. Jest to też moja "woman crush" od wtedy i
na zawsze, haha. Wystarczy. Mam nadzieję, że 2014 będzie wiele lepszy dla mnie i wielu
innych ludzi. Oficjalnie zamierzam dać z siebie wszystko, żeby spełnić swoje największe
marzenia w tym roku i najważniejsze, zrobię absolutnie wszystko, co będzie potrzebne,
żeby być szczęśliwym człowiekiem. Będę próbować i osiągnę to. To nie jest tylko
postanowienie. To oświadczenie. Oto 2015. Lepszy, szczęśliwszy, jaśniejszy.


Today and for the next month or year I'm loving Deaf Havana and currently I'm
listening to their album called Old Souls and I love it to pieces. Not many albums
where absolutely every song is perfect and here's this one. Totally my style, me!
I'm gonna say good bye for now, but I'll be back soon. See you! 1:50 am.

Dzisiaj i przez następny miesiąc lub rok kocham Deaf Havana i aktualnie słucham ich
albumu Old Souls i kocham go całkowicie. Niewiele jest albumów, które absolutnie
każdą piosenkę mają idealną i tu jest właśnie ten. Totalnie mój styl, ja!
Teraz się pożegnam, ale wrócę niedługo. Do zobaczenia! 1:50 rano.

sobota, 27 grudnia 2014

the Magic of Christmas is faded...

So Christmas is over now. How does it feel? Weird. We wait for this time of year 11
months and with the blink of an eye it's gone. And the journey of waiting begins again.
How was that? It was good. Let's be honest. Christmas time is less magical as we get
older. Of course not for everybody and it also depends on a lot of factors, but in
general that's how this works. Look at your parents. They are probably really tired
because they have full time jobs and housework to do. This all together makes them not
feel the magic as they are focused on what they have to do and they are often very
stressed. Well, this year I was definitely not feeling the magic. I don't know why, but
in the begining of December I was like "Yeah, it's finaly appropriate to sing Christmas
songs and make some DIY Christmas decorations". And when the time came I was feeling
a bit stressed and a bit down and generally not magical as I "should". It was kind of
like something I have to do. Weird, I know, especially when it's new to me too. Don't
get me wrong. Overall I had really good time spent with my family. I chilled out a bit
and it was really nice. It's just... the pressure? I don't know. The point is that I feel like
the older I get the less magic of Christmas I feel.

Więc to już po świętach. Jakie to uczucie? Dziwne. Czekamy 11 miesięcy na ten czas
w roku, a on znika jak mrugnięcie okiem. I czekanie znowu się zaczyna. Jak było? Było
dobrze. Bądźmy szczerzy. Święta są coraz mniej magiczne kiedy człowiek robi się coraz
starszy. Oczywiście nie dla wszystkich, bo to zależy od wielu czynników, ale generalnie
tak to właśnie działa. Spójrzcie na swoich rodziców. Oni prawdopodobnie są bardzo
zmęczeni, bo mają pełnoetatową pracę i obowiązki domowe do wykonania. To razem
sprawia, że nie czują magii świąt i skupiają się na tym, co mają do zrobienia, a często
są też bardzo zestresowani. Cóż, w tym roku zdecydowanie nie czułam magii. Nie wiem,
dlaczego, ale na początku grudnia byłam cała "tak, nareszcie można śpiewać świąteczne
piosenki i zająć się świątecznymi dekoracjami DIY". A kiedy wreszcie czas nadszedł czułam
się zestresowana i w sumie trochę smutna, na pewno nie magicznie tak jak "powinnam".
To było jak coś, co musiałam zrobić. Dziwne, wiem, zwłaszcza, że dla mnie to też coś
nowego. Nie zrozumcie mnie źle. Ostatecznie spędziłam bardzo miło czas z rodziną.
Wyluzowałam się trochę i było naprawdę fajnie. To po prostu... Ciśnienie? Nie wiem.
Chodzi o to, że im starsza się robię tym mniej magii świąt czuję.




Everything was even worse, because of the rain pouring like crazy even a few days
before Christmas. And so it was on Christmas Eve.

Do tego wszystkiego z całą pewnością przyczynił się ten okropny deszcz, który
już przez kilka dni przed samymi świętami padał i padał. I tak było też w Wigilię.



I guess it's now tradition that I take a pic of my adorable dog wearing Santa Hat
every year before Christmas. She's amazing, just look at her. Those innocent eyes...

Wydaje mi się, że to już tradycja, że robię mojemu uroczemu psu zdjęcie w czapce
Mikołaja co roku przed świętami. Jest cudowna, tylko spójrzcie. Te niewinne oczy...



Now I'm chilling with Coldplay's new album on, drinking cold tropical tea (that's how
Christmas I am, yay) and I think I need to do something entertaining as I'm getting bored.
So I'm gonna leave now and look for some occupation. See you soon!

Teraz odpoczywam z nową płytą Coldplay w głośnikach, piję zimną, tropikalną herbatę
(tak bardzo świąteczna jestem, yay) i myślę, że muszę zrobić coś rozrywkowego, bo
zaczynam się nudzić. Więc pójdę już sobie i poszukam sobie zajęcia. Do zobaczenia!

sobota, 20 grudnia 2014

Gingerbread Cookies! #glutenfreekitchen

People! I'm home! Oh. I should probably start with hey. So. Hey! I'm finally home for
Christmas and I am literally so fucking excited that I can't even! I got to spend more than
three days at home and for someone who doesn't like/have social like and is not really
outgoing - this is the most satisfying part of the year. Long breaks. Love that. Ok! But
today we're not gonna talk about the "perks" of being introvert student away from home.
Today we're going to bake! And as it's Christmas time (aka the most beautiful time of the
year - yes, totally just quoten Justin Bieber), we're gonna make gingerbread cookies.
To be specific they are going to be gluten free. I'm thinking about starting a series about
gluten free cooking. Let's call it #glutenfreekitchen. I like that. Just randomly poped into
my mind. Ok! So let's begin with our wonderful baking, shall we? We freaking shall!

Ludzie! Jestem w domu! Och. Chyba powinnam zacząć od hej. Więc. Hej! Jestem w
reszcie w domu na święta i jestem tak cholernie podekscytowana, że nawet nie mogę!
Spędzę więcej niż trzy dni w domu i jak dla kogoś kto nie lubi/ma życia społecznego
i nie jest szczególnie towarzyski - to jest najbardziej satysfakcjonująca część roku. Długie
przerwy. Kocham to. Ok! Ale dzisiaj nie będziemy mówić o "zaletach" bycia zamkniętym
w sobie studentem poza domem. Dzisiaj będziemy piec! I jako, że jest teraz okres
świąteczny (znany także jako najpiękniejszy czas w roku - zdecydowanie zacytowałam
właśnie Justina Biebera), będziemy dzisiaj robić pierniczki. Żeby być dokładnym, będą
to pierniczki bezglutenowe. Myślę o rozpoczęciu serii o gotowaniu bezglutenowym.
Nazwijmy ją #glutenfreekitchen. Ja to lubię. Przypadkowo wpadło mi to własnie do głowy.
Ok! Więc zacznijmy z naszym przepięknym pieczeniem, możemy? Oczywiście, że możemy!


You will need: 450 g corn flour, 20 g gingerbread spice, 16 g vanilla sugar,
100 g butter, 150 g regular white sugar, 3 large eggs, 80 g honey, 1 tsp baking soda,
2 Tbsp cocoa powder, pinch of salt.

Będziesz potrzebować: 450 g mąki kukurydzianej, 20 g przyprawy do piernika, 16 g
cukru waniliowego, 100 g masła, 150 g białego cukru, 3 duże jajka, 80 g miodu,
łyżeczka sody oczyszczonej, 2 łyżki kakao, szczyptę soli.


This is the recipe I based on, but I changed proportions and substituted buckwheat flour and rice flour for just corn flour and also added cocoa powder.
*click here*
To jest przepis, na którym bazowałam, ale zmieniłam proporcje i zastąpiłam mąkę gryczaną i ryżową mąką kukurydzianą, a także dodałam kakao.



I mixed dry ingredients separately from the wet ingredients and then added those wet
ones to dry ones. Started to mix them together with a spoon, but ended up using my
hands as I found it much better. No worries if the dough is kind of fragile. It's because
of the kind of flour we used. If you find it really really hard to combine you can add
an extra egg, but I would suggest just keep mixing, because it's never gonna be as
regular gingerbread cookies as they are gluten free. The flour is just different. When
your dough is fully combined you now have to wrap it with foil and pop this in your
fridge for 1 to 2 hours. Then simply roll them out on flour covered surface (about 5 mm thick) with also flour covered roller and cut out Christmassy shapes with cookie cutters.

Ja mieszałam suche składniki i mokre składniki oddzielnie i potem dodałam mokre
do suchych. Zaczęłam mieszać łyżką, jednak skończyłam używając moich rąk, ponieważ
uznałam to za efektywniejsze. Bez zmartwień, jeśli ciasto jest dość kruche. To przez
mąkę, której tu używamy. Jeśli uznasz, że naprawdę ciężko łączą się twoje składniki,
dodaj jedno jajko więcej, ale ja sugerowałabym po prostu ugniatać dalej, bo ciasto
to nigdy nie będzie takie samo jak normalne ciasto piernikowe. Mąka jest inna. Kiedy
ciassto jest już dokładnie połączone, teraz musisz owinąć je w folię i włożyć do lodówki
na ok. 1 do 2 godzin. Później po prostu rozwałkuj je na posypanej mąką powierzchni
(ok. 5 mm grubości) wałkiem pokrytym mąką i wycinaj świąteczne wzorki foremkami
do ciastek.


Now you can lay them down on a baking tray covered with wax paper and throw them
into the oven 180C/8 mins. When done, let them cool and you can decore them as you'd
like. I used homemade icing (a combination of powdered sugar with a little bit of milk),
melted white chocolate, wallnuts and chocolate sprinles. Nothing too fancy, but believe
me, they are literally sooo amazing!

Teraz możesz ułożyć je na blaszce do pieczenia pokrytej papierem do pieczenia i wrzucić
je do piekarnika 180C/8 min. Kiedy są już upieczone, pozwól im ostygnąć i możesz je
udekorować jak tylko ci się podoba. Ja użyłam domowego lukru (kombinacja cukru pudru
z maleńką ilością mleka), roztopionej białej czekolady, orzechów włoskich oraz
czekoladowej posypki. Nic specjalnego, ale uwierzcie mi, są dosłownie taaakie cudowne!




Not really artistic photos of mines, but it's all I've menaged to do before they were
stolen and hidden from me to be saved for Christmas. I hope you will make it and love it!
See you soon!

Niezbyt artystyczne zdjęcia moich, ale tylko tyle udało mi się zrobić zanim zostały
ukradzione i ukryte przede mną, żeby uratować je na święta. Mam nadzieję, że
spróbujecie i pokochacie! Do zobaczenia!